Do wydarzeń 13 grudnia 1981 roku mam stosunek osobisty. Wtedy, 40 lat temu byłem nastolatkiem. Dorastałem w Stanie Wojennym. Nie ma w tym mojej zasługi, jest raczej rodzaj historycznego przypadku, ale moja młodość stała się młodością demonstracji, ulotek, mszy za Ojczyznę, podziemnych wydawnictw…
Prawdopodobnie ta przeszłość pchnęła mnie potem w kierunku radykalnego antykomunizmu lat 90-tych – już w czasach III RP. Wraz z Ligą Republikańską protestowaliśmy corocznie w „Grudniową Noc” pod domem Jaruzelskiego żądając rozliczenia komunistycznych zbrodni. Mam teraz wiele uwag do filmu „Noc z generałem”, ale jest on pewnym dokumentem naszych działań i kilkakrotnie mówiłem w nim rzeczy z którymi i dziś bym się zgodził .
Teraz jestem daleko od Warszawy, ale stawiając świecę w oknie mam poczucie kontynuacji – chociaż kontaktu z przyjaciółmi z tamtych lat brakuje mi …
Kiedy dziś myślę o Grudniowej Nocy 13 grudnia 1981, to uderza mnie antysymetria z Nocą Listopadową z 1830 roku.
Chętnie mówimy o „narodowej niewoli”, jednak w rzeczywistości sprawa jest zawsze bardziej złożona. Zależność Ojczyzny bywa mniejsza lub większa, a zdrajcy mają swoje – niekiedy poważne -argumenty (co nie znaczy, że mają rację).
Zarówno lata 1815-30, jak i 1944-1989 to czas częściowej suwerenności. Mieliśmy wtedy własne prawa, oświatę, monetę i budżet. Było też złożone z Polaków wojsko, nazywane wojskiem polskim (choć być może należałoby napisać „polskim”). Pamiętam tekst wojskowej przysięgi którą musiałem składać (bodaj w 1986 roku). Było tam między innymi:
„…stać nieugięcie na straży pokoju w braterskim przymierzu z Armią Radziecką i innymi sojuszniczymi armiami…”
Polacy służący w armii w latach 1815-30 składali przysięgę wierności bratu cara Aleksandra I (jeśli się nie mylę). Polskość i Polacy w obu przypadkach zostali sprowadzeni do roli imperialnej marchii.
Tu jednak podobieństwa się kończą. W „Noc Listopadową” 1830 owa armia zbuntowała się, w „Noc Grudniową” 1981 pozostała wierna swojemu moskiewskiemu mocodawcy – Hańba czasów współczesnych…
Trzeba jednak pamiętać, że w 1830 roku spora grupa oficerów pozostała carowi wierna (co przepłaciła życiem), a większość oddziałów zachowała się neutralnie. Z drugiej strony Jaruzelski miał coś czego nie posiadał Wielki Książe Konstanty Pawłowicz – Jaruzelski miał ZOMO. W 1981 roku, Ludowe Wojsko Polskie wystąpiło najczęściej jedynie w formie statysty. Gdyby protesty były na taką skalę, że ZOMO byłoby zbyt słabe i gdyby Jaruzelski spróbował masowego użycia wojska to mogło być różnie…
Może więc nie byliśmy aż tak daleko od wypadków sprzed półtora wieku. Różnica polega na czy innym. W czasie Powstania Listopadowego te oddziały które były wierne Konstantemu, względnie szybko wróciły do Warszawy. Przyjęte były gorzej niż chłodno, ale potem, miały szansę bitewnym bohaterstwem odkupić „niewłaściwy wybór” w „Listopadową Noc”. Inaczej było z tymi, którzy wybrali wierność promoskiewskiej dyktaturze Wojciecha Jaruzelskiego – potem przez szereg lat bronili swoich biografii, powodując chaos moralny w interpretacji historii. To również dlatego, do dziś, musimy głośno i po imieniu nazywać bohaterstwo i zdradę nocy 12/13 grudnia 1981 roku. Musimy to robić dla naszej przyszłości.