Podczas wczorajszych, zwyczajnych zakupów, natrętnie powróciło do mnie zagadnienie/pytanie: Miejsce kultury podczas wojny; To jeden z najważniejszych problemów, jaki wciąż nie daje mi spokoju – wciąż powracająca… W tym pytaniu, kulturę traktuję szeroko, jako całość niematerialnego życia jednostki i społeczeństwa.
Nasz „Świat Zachodu” jest skrajnie pacyfistyczny i zdeheroizowany – prowadząca (już od ponad roku) wojnę Ukraina odwrotnie. Nie można jednak tej ukraińskiej postawy krytykować – nawet z perspektywy fanatyków marzenia o „końcu historii” i konsumpcyjno-postmodernistycznym raju. Ukraińcy przez całe lata próbowali być pilnymi uczniami zachodnich mędrców. Rozbroili się w poważnym stopniu – w tym rezygnując z posiadanej (!) broni atomowej. Z całego serca chcieli być zachodem, takim jak on jest – a przynajmniej takim jakiego sobie wyobrażali. Szukali szczęścia w osobistej karierze i w życiu codziennym. W konsekwencji, część ich kraju jest brutalnie okupowana, a reszta płonie pod rakietowymi ostrzałami…
Wizja świata o jaką my możemy się po prostu spierać, tu na Ukrainie przechodzi prawdziwie ogniową próbę; „Koniec historii” został rozjechany gąsienicami rosyjskich czołgów, a świątynie konsumpcji (centra handlowe) nakryte ogniem „Gradów” (niekiedy wprost, a nie przenośnie!). Po 24 lutego 2022 roku, Ukraińcy mogli albo zginąć (ewentualnie poddać się najeźdźcy) albo zacząć walczyć; elementem tej spontanicznej decyzji, stała się zmiana myślenia o świecie.
To dlatego w ukraińskiej przestrzeni publicznej, tak kuriozalnie i dziwacznie (dla nas) łączą się reklamy i logotypy znanych marek z wyjętymi (jakby) z innego świata kulturowymi śladami wojny.
Tym co wymusiło moją refleksję, wyrywając z rutyny zakupów, był stojak z pluszakami. Były na nim i takie, które świetnie znamy z naszych półek, jednak dominowały inne…: pluszowy „Bajraktar”, pluszowy czołg, poduszeczki z patriotycznymi napisami, maskotka psa-sapera „Patrona” (herosa tej wojny, jaki z plakatów ostrzega mieszkańców Kijowa przed saperskimi zagrożeniami).
Cały dział centrum handlowego był poświęcony wyposażeniu wojskowemu; zwisające z manekinów ceny różnych elementów wyposażenia, wyglądały i swojsko i nienaturalnie zarazem. Na dziele motoryzacyjnym rzucała się w oczy wielka nalepka z godłem Zbrojnych Sił Ukrainy – na wypadek, jakby ktoś swoje prywatne auto (albo specjalnie zakupione za granicą), zamierzał przekazać na wsparcie dla wolontariuszy, albo wprost do armii. Obrazu dopełniały stojaki z patriotyczno-wojskowymi magnesikami i naklejeczkami, puzzlami i brelokami…
Kiedy podszedłem na dział kosmetyczny, to zaczepiła mnie dziewczyna promująca wyroby znanego producenta maszynek do golenia. Na moją grzeczną uwagę, że od wielu lat używam produktów konkurencji (marka znacznie lepiej znana), zapytała (równie grzecznie), czy wiem, że ten producent „nie wycofał się z Rosji i wspiera terroryzm”. Nie zastanowiłem się nad tym wcześniej, ale po takim argumencie, kupiłem nową maszynkę z nożami do golenia: na opakowaniu, dumnie przyklejono (rozumiem że chyba już na Ukrainie) błękitno-żółte serduszko z odpowiednim napisem…
Kiedy opuściłem sklep, na wyspie za kasami, kolejna młoda dziewczyna sprzedawała akcesoria do telefonów… – oczywiście: spora grupa to patriotyczno-militarne. Tego jednak nie kupiłem…
Myśląc o tym wszystkim wracałem autem do domu, a z radia płynęła patriotyczno-heroiczna pieśń „… ja gniew swój przetworzę na wolność …”.
Jakim językiem kultury rozmawiać z ukraińskim społeczeństwem…? Takim, jakiego ono potrzebuje. To też ważny rodzaj naszego wsparcia.
Wojna to nie tylko śmierć i tragedia. Dla zminimalizowania tych dwóch ostatnich, potrzeba heroizmu i wiary w słuszność swojej sprawy. Powinniśmy, być z Ukrainą w tej kwestii „pół kroku za” – nigdy przed. Wspierać na tyle, na ile tego potrzebują. Wspierać i rozumieć.
Wspierać i czekać, bo widzę to w Ukraińcach; oni pragną pokoju. Nie wybrali sobie takiego wojennego życia – zostali w nie wepchnięci, ale za ważniejsze od życia w pokoju, uznali życie w wolności – co my Polacy świetnie rozumiemy.
Kiedy patrzę na społeczeństwo ukraińskie z jego miłością do ziemi i przyrody, to nieodmiennie przypomina mi się starożytny rzymski mit o Cyncynacie. Kiedy Ojczyzna go wezwała, to orał swoimi wołami pole. Kiedy tylko zwyciężył, odłożył broń, aby dokończyć pracę na polu.
Sława współczesnym Cyncynatom…